LUSTERECZKO, POWIEDZ PRZECIE… o zaburzeniach odżywania

taylor-smith-C44h1ZmlFF0-unsplash

Zaburzenia odżywiania to krzywe zwierciadło problemów współczesnych kobiet (i coraz częściej mężczyzn) ‒ wyrzeczenia się radości życia ze względu na obowiązujące kanony cielesnego piękna; wiary, że to piękno zapewni szczęście.

Pytanie złej królowej z baśni o Królewnie Śnieżce, które zadawała lustru, zadajemy dziś także my. I choć może nie liczymy na odpowiedź, że nasza uroda dorównuje gwiazdom na niebie, chciałoby się usłyszeć, że jest przynajmniej w porządku. Ale jak to usłyszeć w dzisiejszym świecie, gdzie z jednej strony mamy kult gotowania i biesiadowania (kucharze to współcześni celebryci, a restauracje ‒ świątynie), a z drugiej strony obowiązuje wzorzec bardzo szczupłej sylwetki. Czyli należy gotować, delektować się jedzeniem i jednocześnie wyglądać, jakby się prawie nie jadło. Bo szczupłe ciało utożsamiane jest ze zdrowiem, byciem fit. A nie każdy urodził się w rozmiarze XS. Więc próbujemy zaprzeczyć naturze naszych nierozmiarowych ciał, wykastrować je z niepożądanej nadmiarowości. 

Kobiety dodatkowo mierzą się z „zadanymi” im społecznie rolami, nierzadko sprzecznymi i wzajemnie się wykluczającymi. Mają być grzecznymi uczennicami, miłymi córkami, perfekcyjnymi paniami domu, zaradnymi kobietami sukcesu i niezawodnymi opiekunkami rodziny. Mają za zadanie kontrolować ‒ siebie i świat. Tylko dzięki kontroli mogą czuć się bezpiecznie. A tak naprawdę mogą kontrolować tylko swoje ciało. Więc kontrolują.

Anoreksja, bulimia i inne zaburzenia odżywiania to swoiste ostrzeżenie przed skutkami pogoni za nadmierną waloryzacją ciała, młodości, sprawności. Uwielbieniem i pragnieniem doskonałości w każdym calu. Oraz potrzeby wszechkontroli.

To ostrzeżenie jest bardzo brutalne ‒ właśnie po to, byśmy mogli je zauważyć i zrozumieć. By nie bać się patrzeć w lutro i umieć zobaczyć tam prawdziwy, dobry obraz siebie.

Autor: Marzena Denkiewicz – psychoterapeuta psychodynamiczny